Najpiękniejsze i najdroższe okna na świecie. Okna od Tiffany’ego

Kościół unitów w Bostonie w stanie Massachusetts na Arlington Street (przy Boylston Street, tuż przy wejściu do Ogrodu-Parku Boston Common), to miejsce warte zwiedzenia, zarówno w upalne dni (wewnątrz kościoła panuje miły chłód), jak i wtedy, gdy na zewnątrz szaleje ostra zima (wewnątrz panuje ciepła atmosfera). Kościół ten jako zgromadzenie powstał dużo wcześniej niż obecny budynek, bo już w 1729 r. Początkowo jego członkowie, szkocko-irlandzcy kalwini (prezbiterianie), spotykali się w przerobionej stodole na Long Lane w Bostonie. W 1774 r. w miejscu stodoły zbudowano prawdziwy kościół, a nazwę ulicy zmieniono na Federal Street.

Wzrost populacji Bostonu spowodował, że ziemia stała się droga i robiło się coraz ciaśniej. Aby temu zaradzić, w latach 1850-1860 wysuszono i wypełniono ziemią obszary obecnych dzielnic North End, South End i na końcu Back Bay. Z czasem okolice Federal Street stały się siedzibą magazynów i licznych sklepików. Zgromadzenie podjęło dosyć ryzykowną decyzję o przenosinach na Arlington Street. Kościół był pierwszym publicznym budynkiem wzniesionym na wysuszonych błotach Back Bay. Postawiono go na 999 słupach stabilizujących konstrukcję w wilgotnym podłożu, a wzniesiono z czerwonobrunatnego piaskowca z New Jersey, surowca typowego dla Bostonu, który sprawia, że miasto jest dość ciemne, ale nadaje mu zdecydowany i wyjątkowy charakter. Zaprojektowana przez Arthura Gilmana budowla wzorowana jest na kościele St. Martin-in-the-Fields w Londynie. Jej dzwonnica liczy 190 stóp, czyli około 58 metrów, i wisi w niej aż… 16 dzwonów, zdobionych w cytaty biblijne. Wnętrze kościoła, dla odmiany, wzorowane jest na bazylice Annunziata w Genui. Ciekawe są ławki otoczone ściankami (jak w biurach), chroniącymi wiernych przed przeciągami i chłodem. Największą ozdobą i chlubą kościoła są jednak okna, a właściwie szyby, czyli szkło.

Początkowo wszystkie okna, (a jest ich 20) były wykonane ze zwykłego, przezroczystego szkła. Po prawie 40 latach istnienia kościoła zgromadzenie zwróciło się do Tiffany Studios, firmy założonej przez Louisa Tiffany w latach 90. XIX wieku, z prośbą o zaprojektowanie i wykonanie 20 okien witrażowych dla sanktuarium.
Wszystkie okna zostały zaprojektowane razem, a wykonane i zainstalowane jedno po drugim, co zajęło następne 30 lat. Szesnaste okno zainstalowano w roku 1929, roku krachu giełdowego i początku kryzysu, a jako że witraże są bardzo drogie, cztery ostatnie okna pozostały zwykłe do dziś. Witraże firmy Tiffany to prawdziwe dzieła sztuki (mają swoją salę w The Metropolita Musem). Być może dlatego, że Louis Tiffany próbował wcześniej zaistnieć jako artysta malarz. Szkło użyte do ich konstrukcji jest barwione podczas wytwarzania warstwowo. Nie jest więc jednobarwne, ale mieni się, opalizuje, jak perły w pastelowych kolorach (tym witraże te różnią się zdecydowanie od witraży w katedrach europejskich, zbudowanych z kawałków szkła w kolorach podstawowych). Inne efekty również zostały przewidziane i wykonane przed zakończeniem twardnienia kawałków szkła: fałdy szat postaci są trójwymiarowe (szklane draperie), niektóre kolory są wynikiem nakładania na siebie rożnobarwnych listków szkła wenecką techniką „confetti”.

W jednym oknie może być aż siedem warstw szkła! Gdy zachodzące słońce prześwietla okna, gra kolorów jest przepiękna… To naszym zdaniem absolutny majstersztyk na skalę światową. Byliśmy i polecamy zwiedzanie, a zdjęcia, które publikujemy, niech będą najlepszą rekomendacją.

Grzegorz Cendrowski